Kradzież diamentów w Antwerpii - kradzież biżuterii stulecia!
3

maja

Kradzież diamentów w Antwerpii - kradzież biżuterii stulecia!

Niezwykłe bogactwo zawsze było przedmiotem niezwykłych aktów złodziejstwa. Oto historia "napadu stulecia" - napadu na diamenty w Antwerpii.

W tym głośnym napadzie skradziono diamenty o wartości prawie 100 milionów dolarów. Do napadu doszło w dzielnicy diamentowej w Belgii w weekend 15-16 lutego 2003 r. Napad prowadził Leonardo Notarbartolo, drobny handlarz diamentami, najemca Centrum Diamentów i złodziej odpowiedzialny za wiele mniejszych kradzieży klejnotów. Chociaż policja uważa, że to on był głównym sprawcą napadu, twierdzi on, że skontaktował się z nim niezidentyfikowany handlarz diamentami, który zwerbował go do przestępstwa. Notarbartolo powiedział, że zapłacono mu za zrobienie zdjęć skomplikowanego systemu zabezpieczeń skarbca. Na podstawie tych zdjęć sprzedawca skonstruował pełnowymiarową replikę skarbca. Notarbartolo twierdzi, że diler skontaktował go z niewielkim gangiem włoskich złodziei klejnotów, z których każdy miał określone umiejętności potrzebne do dokonania kradzieży. Policja nie jest jednak przekonana, czy anonimowy sprzedawca diamentów jest prawdziwy. Nie znaleziono żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia.

W Centrum Diamentów mieszkają setki handlarzy diamentami. Dzielnica diamentów, składająca się z trzech przecznic, ma ścisłą ochronę i jest patrolowana przez całą dobę. Ogromny skarbiec z diamentami znajduje się dwa poziomy poniżej dzielnicy diamentowej w Antwerpii i, jak twierdzono, jest "nie do zdobycia". Ma 10 warstw zabezpieczeń, radar dopplerowski, detektory ciepła na podczerwień, czujnik sejsmiczny, pole magnetyczne i zamek z milionami możliwych kombinacji.

Notarbartolo wykonał setki zdjęć skarbca, budynku i ulic wokół Diamentowego Centrum za pomocą zminiaturyzowanego aparatu cyfrowego, który może zapisać 100 obrazów o wysokiej rozdzielczości. Fotografowanie w tej dzielnicy jest ściśle ograniczone, ale nikt nie zauważył pencamu Notarbartolo. Zdjęcia te posłużyły do zrekonstruowania repliki skarbca i zaplanowania wejścia i wyjścia z napadu.

Po północy w sobotę gang wprowadził swój plan w życie. Wyłączyli termowizyjny czujnik podczerwieni. Następnie zakryli kamery bezpieczeństwa plastikowymi torbami. Złodzieje przedostali się przez 10 warstw zabezpieczeń, które wcześniej uważano za nieprzeniknione. Ominęli kamery, pokrętło kombi, zamek z kluczem, czujniki magnetyczne, stalową bramę z zamkiem, czujniki światła, czujniki ciepła i ruchu oraz czujniki rozbrajające klawiaturę. Niesamowite było to, że w metalowej skrzynce obok drzwi znaleźli długi na stopę klucz do skarbca. Weszli do skarbca i przy pomocy aluminiowej płyty przykleili płytki magnetyczne drzwi obok siebie do ściany przedsionka, uniemożliwiając w ten sposób uruchomienie alarmów. Następnie usunęli plastik z przewodów obwodów czujników.

Po wejściu do skarbca złodzieje użyli specjalnej wiertarki wykonanej ze zwykłych części, aby otworzyć 109 skrytek depozytowych. Załadowali do nich worki z diamentami, klejnotami i sztabkami złota - miliony w walutach izraelskich, szwajcarskich, amerykańskich, europejskich i brytyjskich. Kiedy nie mogli już więcej unieść, ukradli kasety wideo z biura Centrum Diamentowego, a następnie uciekli wyjściem na ulicę. Ponieważ zapamiętali układ skarbca w replice, pracowali po ciemku, włączając latarki tylko na ułamki sekund - tyle, by ustawić wiertło nad kolejną skrzynią.

Wyniesienie wszystkich łupów z budynku zajęło dwie godziny. Kradzież odkryto dopiero w poniedziałek rano.

Po wyjściu z Centrum Diamentów rabusie przenieśli diamenty do kilku samochodów. Plan zakładał, że gang spotka się w Mediolanie we Włoszech, aby podzielić się łupem. Pozostawało tylko znaleźć miejsce, w którym Notarbartolo i inny członek gangu, Pietro Tavano, znany jako Speedy, mogliby spalić zawartość torby z dowodami. Wydawało się, że jest to zbrodnia doskonała.

W drodze do Włoch Notarbartolo znalazł polną drogę prowadzącą z autostrady i skręcił w nią. Mówiąc Speedy'emu, żeby został w samochodzie, Notarbartolo wysiadł i zbadał teren. Był to odosobniony i dobrze ukryty teren. W pobliżu stawu znajdowała się szopa, w której postanowił spalić dowody. Notarbartolo wrócił do samochodu po torbę. Kiedy jednak tam dotarł, zastał Speedy'ego w pełnym niepokoju, rozrzucającego zawartość torby po całej ziemi i pod krzakami. W śmieciach znajdowały się m.in. rozciągnięta taśma wideo z Diamentowego Centrum, na wpół zjedzona kanapka, dziesiątki małych diamentów, rachunek za system monitoringu, koperty z Diamentowego Centrum w Antwerpii i odcinki płatności. W swojej paranoi Speedy myślał, że słyszy, iż ktoś się zbliża, więc obaj złodzieje odeszli, nie zbierając śmieci.

Teren, na którym to wszystko się działo, znajdował się na prywatnym gruncie należącym do miejscowego sklepikarza Augusta Van Campa. Gdy odkrył on w zaroślach porzucone materiały, zadzwonił na policję. Dowody wystarczyły, aby powiązać przestępstwo z Notarbartolo.

Następnie w mieszkaniu Notarbartolo policja znalazła ukryte diamenty oraz zapisy rozmów z telefonu komórkowego. Za zorganizowanie kradzieży Notarbartolo dostał 10 lat belgijskiego więzienia, a trzej pozostali czterej członkowie gangu po pięć lat. Kilka lat później, podczas pobytu w więzieniu, Notarbartolo powiedział, że cała sprawa była oszustwem ubezpieczeniowym zorganizowanym przez handlarza diamentów, który skontaktował się z włoską grupą w celu wykonania zadania. Notarbartolo utrzymuje, że jego łupem padło tylko 20 milionów dolarów, nie był prowodyrem kradzieży diamentów w Antwerpii i nigdy nie doprowadził władz do ustalenia miejsca ich pobytu.

Władze twierdzą, że wciąż brakuje 100 milionów dolarów.